Często widzę, że osoby chcące schudnąć narzucają sobie zbyt duży rygor. Działają zero-jedynkowo, myśląc że jedynie przestrzeganie planu w 100% zapewni sukces. Wmawianie sobie, że zdrowe żywienie oznacza całkowitą rezygnację z małych grzeszków typu słodycze, nie zagwarantuje osiągnięcia pożądanego celu jakim jest utrata kilogramów. Dlaczego? Bo takie myślenie wywołuje poczucie ograniczenia, straty, co z kolei powoduje chęć ucieczki i powrotu do bezpiecznej strefy komfortu, czyli sprawdzonych schematów żywieniowych. Sprawia, że zdrowe odżywianie kojarzymy z czymś negatywnym, męczącym. Dążenie do perfekcji, niezostawianie sobie pola do potknięć czy sporadycznego odpuszczenia zazwyczaj prowadzi do fiaska.
Przechodzimy wtedy od euforii do zniechęcenia:
Najpierw angażujemy się bardzo mocno, jesteśmy zmotywowani w 100 %, wywracamy życie do góry nogami
Następnie, zazwyczaj po pierwszym potknięciu następuje spadek chęci, zdemotywowani „porażką” odpuszczamy, przestajemy się starać i wracamy do niezdrowych nawyków żywieniowych.
Co więc zrobić? Wyluzować, wyważyć proporcję i zmienić myślenie! Poniżej przykłady myśli, których warto unikać i tych, które należy wprowadzić w zamian:
Źle:
Schudnę tylko wtedy, gdy całkowicie odstawię słodycze/fast-foody/piwo/chipsy i będę ćwiczyć codziennie po 2 godziny. Muszę dać z siebie wszystko!
Dobrze:
Schudnę, jeśli wprowadzę lubianą formę aktywności fizycznej w optymalnych ilościach, ograniczę kalorie, zmienię nawyki żywieniowe na lepsze, wciąż jedząc smacznie i ograniczę słodycze/fast-foody/piwo/chipsy, zostawiając sobie przy tym możliwość sporadycznej dyspensy
Źle:
Zjadłam ciastko – jestem beznadziejna, wszystko poszło na marne, dalsze starania nie mają sensu
Dobrze:
Zjadłam ciastko – zdarza się, 1 ciastko nie wpłynie na całokształt mojego odżywiania, kontynuuję zdrowe nawyki
Źle:
Przytyłam zamiast schudnąć – nie uda mi się osiągnąć wymarzonego celu, poddaję się
Dobrze:
Przytyłam – zastanowię się nad przyczyną (może to nadmiar wody związany ze zmianami hormonalnymi, może dobrałam złą kaloryczność, może to nie tłuszcz a mięśnie)
Podsumowując nie warto narzucać sobie wygórowanych oczekiwań, których nie jesteśmy w stanie spełnić. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie co jest lepsze – tygodniowe utrzymywanie zdrowych nawyków przy całkowitej eliminacji „zakazanych” produktów czy długotrwałe utrzymywanie zdrowych nawyków z okienkiem na ewentualne odstępstwa.
Ja często obserwuję u innych słomiany zapał. Wiele osób ma tak: “na początku wielka energia, nic nie jem żeby jak najszybciej schudnąć, a po kilku dniach jak widzę że brak efektu – zniechęcam się”